czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 12 Puszcza


                 Ściółka szeleściła niepokojąco pod ich stopami, gdy przedzierali się przez gęste chaszcze, nierzadko torując sobie drogę za pomocą ostrza. Mimo tego, że drzewa rosły tu zwarto, nie chroniły ich przed promieniami słonecznymi, zsyłając gorąco i wilgoć. Wydawało im się, że cała woda z organizmu zdolna jest wyparować. Próbowali się wachlować czym popadło, lecz przynosiło to naprawdę mizerne rezultaty i tylko potęgowało gorąco. W dodatku zjawiły się komary, niewielkie, żądne krwi  bestie, które potrafiły  przesiedzieć jakiś czas w ukryciu, by potem znienacka zaatakować i zabrać trochę swojego „pożywienia”.
                Bezimienna czuła, że mokra od potu koszulka przykleiła się do jej pleców. W skórę wrzynał się pas od kołczanu pełnego strzał, sam łuk również ciążył. Przez większość czasu trzymała również w dłoni krótki nóż z przepiękną rękojeścią, ucinając sobie w ten sposób zawadzającą roślinność.
                W uszach dziewczyny wibrowało brzęczenie owadów, którego powoli zaczynała mieć serdecznie dosyć, zwłaszcza, że od pewnego czasu był to jedyny słyszalny dźwięk. Śpiew ptaków już dawno umilkł, co stawało się dość niepokojące. Na tyle niepokojące, że po plecach przechodziły ciarki.
                Brunetka była zmęczona, mięśnie nóg nie chciały już jej nieść i lada moment mogły odmówić jej posłuszeństwa. Wiedziała, że powinna choć przez krótką chwilę odpocząć, gdyż w przeciwnym razie zwyczajnie zemdleje, zanim zdąży choćby wykrzyczeć imię Dawida. Oczywiście, gdyby tylko była w stanie to uczynić. Przed oczami zaczęły fruwać czerwone i czarne plamy.
                Dziewczyna już miała się odwrócić i powiedzieć o tym swojemu chłopakowi, kiedy powietrze przeszył potworny krzyk. Poczuła, że dłoń brązowowłosego obejmuje ją i pociąga na ziemię, na kolana, jednocześnie osłaniając. Serce Bezimiennej zaczęło się gwałtownie tłuc o żebra, a krew zabuzowała w żyłach. Do głowy uderzył nagły przypływ adrenaliny. Dziewczyna ścisnęła mocniej  rękojeść noża mocniej w garści, aż zbielały jej kłycie. Spojrzała w górę, zobaczyła jednak tylko przemykający nad głowami obojga czarny cień.
– Co to było? – Jej palce szybko poruszyły się w urzekającym tańcu słów, upuściła na ziemię nóż, po to tylko, by zaraz go chwycić z powrotem.
– Crincon. – Dawid pochylił się do niej, by wyszeptać tę nazwę do jej ucha. Ona sama miała problem z usłyszeniem i zrozumieniem tego, gdyż słyszała je po raz pierwszy. – Ptak. Drapieżnik. Potem ci... – Nie zdążył dokończyć, gdyż właśnie wtedy poczuli mocne uderzenie w plecy. Poderwali się błyskawicznie, rozumiejąc, że to tylko gwałtowny podmuch wiatru. Stanęli do siebie tyłem, obserwując otoczenie. Nie wiedzieli, z której strony nadejdzie niebezpieczeństwo, ale że nadejdzie – tego byli pewni. Bezimienna miała o tyle gorzej, że nie miała pojęcia, jak owo zagrożenie ma wyglądać. Cóż, za takowe wszakże można uznać wszystko, co nie ma przyjaznych zamiarów i się rzuca z pazurami i kłami na ciebie, pocieszyła się w myślach. Sięgnęła na plecy po łuk i nałożyła na niego strzałę, schowawszy uprzednio nóż. Nie lubiła walczyć tym ostrzem; jej nowa broń była bardziej dalekosiężna.
                Nieopodal w zaroślach zobaczyli ruch i po chwili wyłonił się z nich ogromny, majestatyczny ptak. Pierwszym, co zobaczyła Bezimienna, był zakrzywiony, ostry dziób i czarne oczy, wpatrujące się z uwagą w nią i Dawida, który zdążył w porę się obrócić. Potem w polu widzenia dziewczyny znalazły się piękne, trójkolorowe pióra – na łbie czerwone, na grzbiecie i brzuchu białe, na obrzeżach zaś skrzydeł czarne. Wyglądał cudownie, to musiała przyznać. Jednak co z tego, gdy na pewno nie ma pokojowych zamiarów…
                Zanim zdążyła napiąć cięciwę, otrzymała mocne drapnięcie pazurami w ramię. Drapnięcie to zdarło materiał koszulki, dotykając również skórę i raniąc ją. Sama dziewczyna poleciała też do tyłu, uderzając mocno plecami o ziemię. Na szczęście ściółka zamortyzowała nieco upadek. Bezimienna przypadkiem wypuściła z dłoni łuk, który wylądował tuż obok niej. Chwyciła go szybko, siadając. Nie przejęła się raną, tylko wstała i wyciągnęła nową strzałę. Mrużąc oczy, wpatrywała się w walkę ptaka i Dawida, który nie tylko nie dał się zranić, ale też i doskonale sobie radził. Za dobrze mu idzie jak na osobę, która pierwszy raz trzyma w dłoni miecz, pomyślała. To nie jest normalne, przecież zwykle potrzeba lat na wyćwiczenie sprawnej ręki… Można mieć talent, to prawda, ale talent to nie wszystko, on nie zastąpi prawdziwych umiejętności. Tak samo jak ona, która ćwiczyła strzelanie z łuku kilkakrotnie, a wciąż nie była w pełni usatysfakcjonowana z osiąganych wyników. Mogło być lepiej, wiedziała o tym, ale pocieszała się, że już przynajmniej trafia tam, gdzie powinna. Nie widziała zaś, by Dawid w jakikolwiek sposób ćwiczył. Wzruszyła ramionami, nic nie rozumiejąc.
                Napięła mocno łuk, celując w majestatycznego ptaka, czekając na dogodny moment do strzału. Chciała to zrobić tak, by nie trafić czasem przez przypadek w Dawida, co mogło się okazać trudniejszym przedsięwzięciem niż myślała. Sylwetka chłopaka stała się bowiem jedynie zamazanym cieniem, gdy ten walczył z ptakiem, usiłując go zabić. Trzeba przyznać, iż mimo całkiem sporej masy i wielkości, potwór nie był nowicjuszem w walce. Tak się składało, że jej chłopak też nie, więc siły zostały rozłożone mniej więcej równo. Bezimienna odnosiła wrażenie, że to jest sen, jakaś iluzja, ułuda. Szło im zbyt dobrze, zbyt płynnie, jakby byli w transie, nie, nie w transie, w zmowie! Pytanie tylko, przeciwko komu. Przed jej oczami czas jakby spowolnił, zarówno Dawid, jak i ptak poruszali się w znacznie wolniejszym tempie. Ich kontury przez krótki czas wyraźne, niezamazane, choć sami walczący pewnie tego i tak nie czuli, pochłonięci sobą.
                Dziewczyna była przekonana, że tu nie pasuje, że w tym miejscu, tu i teraz nie powinno jej być. Miała wrażenie oderwania, niedopasowania, nie wiedziała jednak, dlaczego. Przyszło jej do głowy zerwanie tej dziwacznej więzi walczących, zniszczenie pięknego obrazka. Napięła mocniej cięciwę. Strzała przecięła powietrze z cichym świstem i utknęła pomiędzy białymi piórami, spomiędzy których wolnym strumieniem zaczęła wypływać szkarłatna posoka. Ptak upadł na ziemię, przerywając rytm. Zaskoczony Dawid odwrócił się na chwilę w stronę Bezimiennej, popełniając tym samym ogromny błąd. Ostre pazury umierającego ptaka zadrasnęły mocno jego plecy, powalając na ziemię. Dziewczyna wypuściła kolejną strzałę, przyspieszając agonię drapieżnika. Ptak wydał ostatni, przeszywający krzyk i ostatecznie padł.
                Brunetka narzuciła błyskawicznym ruchem na plecy łuk i podbiegła do Dawida, wciąż klęczącego na ziemi. Zdarła jego koszulkę z zamiarem przyjrzenia się jego ranie. 


Wiem, wiem, wiem! Nie było mnie długo, koszmarnie długo, sam rozdział też jest koszmarny, pewnie pełno w nim błędów i w ogóle... Przepraszam was mocno, nie miałam czasu, siły, weny... Dopiero wczoraj pojawiła się ta ostatnia, dzięki czemu jest i rozdział dwunasty. Kiedy następny? Nie wiem. Teraz zaczynają się wakacje, więc może będę miała więcej czasu na pisanie. Jeszcze raz najmocniej przepraszam za przerwę.

21 komentarzy:

  1. Rzeczywiście w tym rozdziale jest kilka błędów, które rzucają się w oczy, ale niedużo. ;)
    Najbardziej razi mnie to zdanie, że "nie zdąży wykrzyczeć imienia Dawida". Przecież ona jest niemową! ;p
    Reszta jest jak najbardziej w porządku, świetnie rozbudowana akcja i opisy, które uwielbiam w twoim wykonaniu.
    No właśnie, skąd też Dawid umie tak świetnie posługiwać się mieczem?
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten błąd zdarza mi się popełniać często, zapominam zwyczajnie, kim ona jest. Hmm, rozbudowana akcja? Opisy? Przyznam się, że ten rozdział był pisany na szybko i jest mocno niedopracowany. :P No to co dopiero, gdy cały rozdział przemyślę i napiszę tak, jak mnie na to stać? ^^

      Usuń
  2. Nie, nie, nie. Rozdział nie jest koszmarny, błędy są, ale drobne i jest ich niewiele.
    Rozdział jest świetny, ciekawy, z nutką tajemnicy. Jest genialnie napisany, rozbudowany. Jednym słowem : wymiata! :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama jestem przeciwnego zdania, ale niech Ci będzie. ^^ I jeśli to jest rozbudowany... Okej, okej, już nic nie mówię :D Dziękuję w każdym razie.

      Usuń
  3. O wreszcie wróciłaś :) Już myślałam, że już całkiem zniknęłaś z blogowego światka...
    Super, że zdecydowałaś się przenieść z Onetu jak wielu, wieluu użytkowników.
    No, ale do rzeczy rozdział był naprawdę bardzo dobry, choć jak dla mnie zawsze mógł być dłuższy. Jednak w żadnym wypadku nie jest koszmarny!
    Bardzo fajnie opisana akcja. Cudnie opisana walka i te ich wszystkie uczucia, które miotały bohaterami. Biedny ten Dawid :( Mam nadzieję, że nic groźnego mu się nie stało.
    A jeżeli nie masz jeszcze dość moich tworów to zapraszam na mój blog:
    http://kwiat-smierci.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zniknęłam jeszcze, wszakże działam na ocenialni i piszę inne opowiadanie, które też się na blogu ukaże ;) W każdym razie dzięki, a na Twojego bloga zajrzę i żałuję, że nie skończysz Szafirowej Nocy...

      Usuń
    2. Ha, ja jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa ;D Może do niej wrócę, gdy skończę Kwiat Śmierci :) Na razie SN nie kasuję, ale też o niej nie myślę :P
      No to ja czekam na kolejny rozdział u ciebie.

      Usuń
  4. Nareszcie nowy rozdział, a już myślałam, że nie doczekam się kolejnego fragmentu opowiadania. Muszę Ci powiedzieć, że jestem zachwycona - akcja, którą tu opisujesz pochłonęła mnie całkowicie. Zastanawia mnie zachowanie Dawida - znał zarówno nazwę drapieżnika, jak i potrafił się obronić. Może bohater posiada jakieś niezwykłe umiejętności lub coś ukrywa. Mocno mnie zastanawia co teraz tutaj się wydarzy.
    Nie uważam, że coś jest nie tak z tym rozdziałem. Bardzo mi się podoba i czekam na następny - mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy niż ten:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że będzie lepszy, to mogę cię zapewnić już teraz - mam na niego świetny pomysł i muzykę, która pasuje idealnie... Co mi przypomniało, że nie dodałam tu muzyki :O Hmm, dziękuję za miłe słowa ;)

      Usuń
  5. Czy wszyscy myśleli, że zniknęłaś? ;>
    Szczerze mówiąc, mi też przeszło to przez myśl, ale szybko ją odgoniłam, kiedy otrzymałam informację o nowym rozdziale.
    Powiedzmy krótko:
    Jestem ZACHWYCONA!
    Ten świat jest niesamowity!
    Nikogo nie naśladujesz, masz swoje własne, oryginalne pomysły...
    W dodatku tak malowniczo opisujesz wszystkie wydarzenia!
    Kila rzeczy mi nie pasowało, to prawda, ale nieważne!
    Bezimienna od początku mnie intryguje, Dawid wydaje mi się trochę tajemniczy. Jakbym nie wiedziała o nim wszystkiego. Nie potrafię się niczego domyślić bez twojej pomocy, dlatego tak niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały!
    Teraz pozostaje jedno pytanie. Bardzo ważne, zresztą...
    DLACZEGO TY JESZCZE NIE WYDAŁAŚ KSIĄŻKI?
    No serio. Opowiadań takich jak twoje jest bardzo mało. To są perełki. Zawsze będziesz twierdziła, że nie ma nic specjalnego w twoich tekstach, a to nieprawda! Jesteś zdecydowanie zbyt skromna, Quarraeno.
    Masz ogromny talent i niesamowitą wyobraźnię.
    Wpisuję się na listę twoich fanów - wielkimi literami, a co!
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, tego się nie spodziewałam *.* Cóż, dziękuję, baaaaaaaaaaaaaaardzo dziękuję!
      Nie wydałam, ale przyjaciółka mnie do tego namawia... :P Więc może kiedyś ;>

      Usuń
  6. O, rozdział z dedykacją dla mnie. :D Ale za co mi dziękować, jestem tylko zwykłym psychopatą... No ale nic. Też cię kocham, Ewciu. ;* Pierwszy raz komentuję twoje boskie rozdziały, kochane, z czego doskonale zdajesz sobie sprawę. Jestem zachwycona, te opisy, to wszystko, ach. Sprawiasz, że czuję się jak postać, którą właśnie mam w tekście przed oczami. Jejku, no, kiedy ja poznam imię Bezimiennej, ale ja wiem, że ona... HA, NIE MA TAK DOBRZE, CZYTELNICY, tylko ja o tym wiem, muaahahhahahahaha.
    martwe-przedstawienie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni też się o tym dowiedzą za niedługo, nie wypaplaj. :P Ja nie wiem, co wszyscy widzą w moich opisach, no, skoro dla mnie są idiotyczne. xD
      No ale też cię kocham. ;*

      Usuń
    2. Weź wyjdź, nie wypaplam. :< Ja w przeszłości zabiłam tyranozaura, podczas gdy Bóg rozdawał normalne umysły i psychikę. :D

      Usuń
    3. To mnie powaliło, naprawdę. xD A ja myślałam, że ty z diabłem paktowałaś. XD
      To dobrze, że nie wypaplasz, sami mają się dowiedzieć. :P

      Usuń
    4. Dziecko, ja jestem konkurencją szatana. :D

      Usuń
    5. *płacze ze śmiechu* Nie wątpię w to :O

      Usuń
    6. i o to chodzi, omom. :DD

      Usuń
  7. Ja oprócz tego wykrzyczenia znalazłam tylko jeden błąd: "Dziewczyna ścisnęła mocniej rękojeść noża mocniej w garści"
    Coś mi się zdaje, że Dawid sporo przed nią ukrywa. Wie chyba więcej, niż ona sama:p Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń