czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 13 Wyspa Esrin


                Rany Dawida nie były zbyt dokuczliwe i goiły się w miarę szybko. Dzięki temu mogli utrzymywać wciąż takie samo tempo, jak przez ostatnie dni. Posuwali się naprzód, przebywając puszczę, lecz nie napotkali już na drodze żadnego poważniejszego niebezpieczeństwa. Robili częste postoje, nie tylko po to, by odpocząć, ale także by zapolować na drobniejszą zwierzynę. Przydawał się tu zwłaszcza łuk Bezimiennej, w używaniu którego stawała się coraz lepsza.
                Dziewczyna wciąż nie zagadała Dawida, gdzie tak dobrze nauczył się posługiwać mieczem i skąd znał nazwę ptaka. Ona sama, choć posiadała sporą wiedzę na temat puszczy, o crinconie nie wiedziała nic – dopóki nie zobaczyła go na własne oczy.

                W całym zamieszaniu ostatnich dni zupełnie zapomniała o mapie, którą w pośpiechu wrzuciła do plecaka. Wyjęła ją teraz, starając się rozeznać, gdzie się znajdują i dokąd idą. Jednak… Na tym kawałku pożółkłego papieru nie było miejscowości Awran, choć w momencie pakowania się była tego całkowicie pewna. Nie mogło jej się przywidzieć. Ktoś podmienił? Mało prawdopodobne. Przeszukała mapę dokładnie, od góry do dołu, od lewej do prawej, ale zapisana kursywą nazwa zniknęła, wyparowała… Pokazała mapę Dawidowi, bazgroląc na kartce kilka słów wyjaśnienia zajścia. Ten zmarszczył brwi i zastanowił się przez chwilę, upewniając się, że na pewno sobie tego nie wymyśliła. Widocznie jej nie wierzył. Popatrzyła na niego z gniewem.
Przecież ja nie kłamię!
– Jasne, jasne. Przecież to nie mogło sobie zniknąć ot tak.
                Rzuciła w trawę notatnik i odwróciła się, nie wiedząc już, co ma zrobić, by przekonać swojego chłopaka, że mówi prawdę. Ten złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, obejmując mocno ramionami.
– Wiem, że ci bardzo zależy na znalezieniu tego Awran – wyszeptał. – Nie ma go jednak na mapie. Mam za to inny pomysł. Sądząc po naszym położeniu, znajdujemy się blisko morza, wyspy Esrin. Tamtejsza królowa może ci pomóc odnaleźć ową miejscowość, gdyż ja, niestety, o jej istnieniu nie słyszałem i nie zaprowadzę cię tam. A ona posiada odpowiednią wiedzę… Jednakże, jeżeli zdecydujesz się złożyć jej wizytę, będziesz w pałacu pozostawiona samej sobie. Na tę wyspę wstęp mają jedynie kobiety. Nie wolno ci też pod żadnym pozorem wejść do wody, gdyż wtedy już nigdy z niej nie wyjdziesz. Umrzesz. I nikt ci wtedy nie pomoże – wyjaśnił z powagą w oczach. – Popłyniesz łódką… O ile, oczywiście, się zgodzisz.
Skinęła głową, przystając na jego propozycję, i narzucając ręce na jego szyję.

Wyspa ginęła w oparach gęstej, mlecznej mgły, która znacznie utrudniała widoczność. Bezimienna widziała jedynie słaby zarys cumującej przy brzegu łódki. Dostrzegała także rosnące tutaj źdźbła trawy, poruszane przez wiatr. Nie miały jednak one zwykłej, zielonej barwy, tylko szarą. Kolor popiołu. Dość tego, zganiła samą siebie. Dość tych ponurych myśli, to w niczym nie pomoże.
– Co tutaj robicie? To nie miejsce dla takich jak wy. - Usłyszała głos niewysokiej, szczupłej kobiety, która stała na dziobie łodzi.
– A więc to ty pomagasz ludziom przeprawić się na wyspę Esrin. – Powietrze przeciął gładko głos Dawida, który wziął na siebie ciężar rozmowy. Zresztą jego dziewczyna i tak by się nie mogła odezwać.
– Owszem, ale nic ci do tego. Nie masz tam prawa wstępu – brzmiała odpowiedź.
– A ona? – Ruchem głowy wskazał Bezimienną.
– No cóż… – Kobieta przechyliła na bok głowę, taksując dziewczynę wzrokiem. – Mogłaby. Czysto teoretycznie.
– A praktycznie? – zripostował.
– Musiałabyś mieć naprawdę ważną sprawę, żeby nalegać na dostanie się tam i stanięcie przed obliczem królowej, bowiem właśnie taki jest twój cel, prawda? A wstępu przed oblicze króla nie ma byle kto, przecież wiesz. – Sterniczka zwróciła się do samej brunetki, choć najwyraźniej wiedziała, że nie otrzyma w zamian od niej żadnego wypowiedzianego słowa. Kto powiedział jednak, że nie można się porozumieć inaczej?
– Chodzi o pewne miasteczko… I o walkę dobra i zła. To naprawdę ważne… Od tej sprawy może zależeć los ludzkości.
– I ja mam uwierzyć w takie banialuki? – żachnęła się kobieta. Nagle jednak jej rysy zmiękły. – Przypominasz mi moją córkę, gdy była w tym samym wieku…
– To zgodzi się pani?
– A co mi tam. Niech będzie… Musicie się jednak liczyć z tym, że w pałacu nie pójdzie ci najlepiej i cię zwyczajnie wyrzucą, nie wysłuchawszy, co masz do powiedzenia. Mogą cię nawet pochwycić strażniczki i za zgodą władczyni wtrącić do więzienia. Możesz więc nie wrócić. Mówię to tylko po to, żeby się upewnić, że znasz konsekwencje swojego czynu. Więc jak? Nadal chcesz się przeprawić na drugą stronę? Na wyspę, znaczy się?
Przytaknęła jedynie, nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa. Spodziewała się w zasadzie podobnych słów, lecz mimo to postanowiła wytrwać w swojej misji do samego końca. Nie mogła się przecież poddać tak szybko! To zakrawało na tchórzostwo. A ona szczyciła się zawsze (no, prawie) swoją odwagą. Poczuła, że dłoń Dawida obejmuje ją, odpędzając nieco zapadłe nagle zimno. Wzdrygnęła się mimowolnie, wpatrując się wyczekująco w sterniczkę.
– Zatem chodź. – Mówczyni wyciągnęła do czarnowłosej rękę. – Ty musisz tutaj zostać, przykro mi.
– Wiem o tym – stwierdził Dawid i odwrócił Bezimienną na chwilę do siebie. – Bądź dzielna, kochanie. Powiedz im o wszystkim i wracaj do mnie. Kocham cię. – Przyciągnął ją bliżej, zamykając w silnym uścisku i całując. Odwzajemniła pocałunek, czując przebiegającą przez całe ciało falę gorąca przemieszaną ze szczęściem. Jej dłoń dotknęła ciemnobrązowych włosów Dawida.
– No już, dość tych amorów. – Kobieta wyraźnie się niecierpliwiła.
– Kocham cię. – Chłopak puścił ją, posyłając w kierunku łodzi. Obejrzała się na niego błagalnie.
– Też cię kocham – chciała wyszeptać, lecz poruszyły się tylko jej usta. Nie mogła wydobyć z siebie nawet najlżejszego dźwięku. W tej chwili, jak jeszcze nigdy dotąd, żałowała, że nie może przemówić i okazać słowami swojej miłości. To niesprawiedliwe! Czemu akurat ja…
Przez jej głowę przemknęło dziwne uczucie, jakby widziała Dawida po raz ostatni. Nie, to niemożliwe, pomyślała. Załatwię szybko to, co powinnam, i wrócę do niego. Tak, dokładnie tak. Chwyciła się resztkami sił tej wiary, choć jej szósty zmysł mówił coś wręcz przeciwnego.
Chwyciła szorstką, lecz silną dłoń sterniczki i wskoczyła do łodzi, starając się nie ochlapać. Usiadła na wąskiej ławeczce, dzielącej ów środek lokomocji na pół. Nie odrywała wzroku od szczupłej sylwetki swojego chłopaka, która wciąż malała, by za chwilę zniknąć zupełnie.
Kiedy znajdowały się już bardzo daleko od brzegu, usłyszała echo wystrzału. Zobaczyła cienie wokół zamazanej sylwetki swojego chłopaka. Dostrzegła, że Dawid upada na trawę. Ranny? Martwy? Tego nie wiedziała, była za to pewna, że dostał. Nieeeee! Chciała krzyczeć, lecz nie mogła, nie potrafiła. Chciała wskoczyć do wody i płynąć do niego, lecz pamiętała o jego ostrzeżeniu. Chciała w tej chwili przeklinać wszystko, że nie została tam razem z nim i że nie ochroniła go. Pistolet przeciwko ostrzu? Nawet jej chłopak nie dałby sobie w ten sposób rady. I faktycznie, nie dał.
A więc jej przeczucia się sprawdzały. Zacisnęła dłonie w pięści, po jej twarzy spływały łzy wściekłości.
Łódka zagłębiała się coraz bardziej w mgłę, a Bezimienna traciła wszystko, co kochała.

Pałac był ogromny i mienił się w słońcu wszystkimi kolorami tęczy. Imponujące wieże i blanki wznosiły się ku niebu, zaś sam marmur cieszył oczy. Panowała tu atmosfera zupełnie różna od tej, którą doświadczyła Bezimienna wtedy, we mgle. Wszystko wyglądało na radosne, szczęśliwe. Zupełnie inaczej, niż ona sama, którą wciąż dusił żal z powodu Dawida. Wiedziała jednak, że nie mogła zrobić niczego, by mu pomóc. Mogła tylko siedzieć i bezradnie przypatrywać się w walce. Po tym strzale i kilku następnych, które się wtedy rozległy, nie miał szans przeżyć, zatem straciła go. Na zawsze. Widocznie to, co piękne, nie może trwać zbyt długo. Ot, prawo natury. Gorzkie prawo natury. Jednak trzeba się z tym pogodzić. Jest misja do wykonania, zaś Dawid z pewnością by nie chciał, by jego dziewczyna się załamywała, tylko by wypełniła swoje zadanie do końca, nawet i bez niego. Tak, tego się należy trzymać.
Niewysoka, czarnowłosa dziewczyna o szarych oczach poprowadziła brunetkę długimi korytarzami prosto (?!) do drzwi sali audiencyjnej. Patrzyła na Bezimienną ze współczuciem, którego ta nie znosiła, lecz pokornie przyjmowała. Jej towarzyszka miała w sobie coś… królewskiego? Nie umiała dokładnie tego określić, ale wyczuwała w niej pewną władczość.
Wzruszyła ramionami, wyrzucając z głowy tę informację i stanęła przodem do pozłacanych drzwi, szykując się do wejścia do komnaty.
– Powodzenia – szepnęła jej towarzyszka i otworzyła przed nią drzwi.

~*~


Teraz widać, że naprawdę wróciłam, racja? xD Okej, okej, dość tej radości. Rozdział uważam za udany, bardzo udany, choć błędy – jak zwykle – mogą w nim się pojawić, za co z góry przepraszam. Ach, już ledwo funkcjonuję z powodu późnej pory…
Rozdziały miały się pojawiać co tydzień, to prawda, lecz akurat w następny piątek nie ma mnie w ogóle w domu, więc rozdział ukaże się najprawdopodobniej za dwa tygodnie, może trochę później. Tak, ruszyłam wreszcie cztery litery i dorobiłam sondę do ostatniego rozdziału oraz do tego (Do ostatniego - [KLIK], do poprzedniego znajdziecie w odpowiedniej zakładce).
Dodam jeszcze jedno: do końca TW zostały jeszcze może ze cztery rozdziały + epilog, nie więcej. Tak mało? Ano, tak wyszło. 
Ach, i za nowy szablon składam pokłony w stronę mojego kochanego Kundla - dziękuję. <3 
No i – nie zabijajcie mnie, błagam. :< 

Trzymajcie się ciepło i miłych wakacji -
Wasza Quarra

6 komentarzy:

  1. Ano widać, że wróciłaś ;D I to w jakim stylu ;)
    Rozdział naprawdę dobry.
    Widać, że tajemnice mnożą się i troją. Dawid robi się coraz bardziej interesującą postacią.
    Ciekawa sprawa z tą znikającą nazwą.
    Nie! No chyba nie chcesz mi powiedzieć, że uśmierciłaś Dawida? To nie sprawiedliwe!
    Ciekawe, co teraz spotka ją na tej wyspie.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!
    http://kwiat-smierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie powiedział, że będzie sprawiedliwe. D: No ale przypominam to, co mówiłam kilka tygodni temu: "Nothing is true, everything is permitted". To tak na marginesie. :D

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze bardzo dopracowany, za co wielkie brawa. Uśmiercenia Dawida za to nigdy ci nie wybaczę. :( Tak bardzo go lubiłam...
    Zobaczymy co teraz wyniknie z tego spotkania z królową wyspy Esrin. No i mam nadzieję, że wyjaśnisz dlaczego nie można wchodzić do wody i z jakiego powodu na tej wyspie nie mogą przebywać przedstawiciele płci brzydkiej. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczysz, wybaczysz.:( Nie masz wyjścia! xD
      Hmm, o wchodzeniu do wody chyba pisałam, że może to zabić. A konkretniej to znajdujące się w niej substancje... Hmm, dziękuję, to pomysł na początek kolejnego rozdziału, przyda się :) Tak, ja mam je zaplanowane, aczkolwiek często ulegają drobnym modyfikacjom. Choć fabuła zasadniczo się nie zmieni.
      Pozdrawiam serdecznie,
      Quarraena ;)

      Usuń
  3. Fajnie, ze wróciłaś. I to w jakim stylu! :)

    Rozdział jest rewelacyjny, jak zawsze pełen emocji i tajemnic.
    Mnie się wydaje, że śmierć Dawida wyjdzie wszystkim na dobrze.
    Ciekawi mnie też to spotkanie królowej wyspy. Jak przebiegnie? Jaka jest władczyni? Itd. Mam masę pytań, ale wiem, że na większość z nich odpowiedź znajdę w kolejnym rozdziale. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. 43 yr old Business Systems Development Analyst Florence Josey, hailing from Oromocto enjoys watching movies like "Christmas Toy, The" and Sketching. Took a trip to Ha Long Bay and drives a De Dion, Bouton et Trépardoux Dos-à-Dos Steam Runabout "La Marquise". katalog

    OdpowiedzUsuń